Kiedyś pracowniczy ogród działkowy, a obecnie ROD „Czerniaków”, to już niemal 70 lat trudu budowania zielonego zakątka w tej części Warszawy oraz radości z wypoczynku i uprawy własnych warzyw, owoców, czy kwiatów. Działkowcy, którzy współtworzyli ogród, ale też ci zupełnie nowi, nie mogą uwierzyć, że większym pożytkiem dla Miasta może być zamiana tego tętniącego życiem terenu zieleni na zabudowę mieszkaniową?
Projekt nowego Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego m.st. Warszawy zakłada, iż znaczna część kompleksu ogrodów działkowych na warszawskim Czerniakowie zostanie przeznaczona pod zabudowę mieszkaniowo-usługową. Dotyczy to między innymi ROD „Czerniaków” oraz sąsiadujących z nim ogrodów „Jedność”, „Uprawa-Budowlani” i „Drogowiec-Kalina”. Nie wyobrażamy sobie życia bez działek, które często są uprawiane już przez drugie i trzecie pokolenie – słyszymy od zaniepokojonych działkowców z ROD „Czerniaków”.
W czasie spaceru po ogrodowych alejkach daje się zauważyć, jak ważne są dla nich działki, na których czują się jak w domu i pokazują je z radością, dumą, ale i wzruszeniem.
„Jestem kolejnym pokoleniem, które uprawia tu działkę, a mój ojciec własnymi rękami, taczką przywoził ziemię, liście, żeby lej po bombie zamieniać w działkę – mówi Pani Urszula. Na działce, tworzącej istny tajemniczy ogród, pokazuje z dumą swoje kwiaty, winogrona i drzewa owocowe.
Pan Jan na terenie ogrodu i na działce właściwie spędził dzieciństwo – jest najstarszym działkowcem w ROD „Czerniaków. Przyszedł na nasze spotkanie, by razem z innymi działkowcami wesprzeć obronę ogrodu.
Od wielu lat sama użytkuję i uprawiam działkę, a wcześniej razem z mężem zagospodarowywaliśmy ją od podstaw, wkładając w to wiele sił i czasu – mówi Pani Fredzia i ze wzruszeniem pokazuje swoje uprawy.
Swoją działkę chętnie prezentuje też Pani Jadwiga i Pan Henryk, którzy od 40 lat wspólnie ją zagospodarowują i pielęgnują na niej swoje rośliny. Działka jest zagospodarowana tradycyjnie, ale estetycznie i ciekawie łączy uprawę roślin ozdobnych z warzywami i roślinami owocowymi.
Moje królestwo to część rekreacyjna i ozdobna z kwiatami, a część warzywna i namiot foliowy, to królestwo męża – mówi Pani Jadwiga. Z dumą pokazuje ulubione róże i inne kwitnące krzewy i byliny, wspominając jak ciężko było 40 lat temu zagospodarowywać działkę, ale dziś daje ona dużo satysfakcji.
Pan Henryk chętnie opowiada o uprawianych warzywach i podniesionej rabacie ziołowej, ale głównym punktem opowieści jest namiot foliowy, w którym uprawia dorodne pomidory w ciekawy sposób, przykrywając powierzchnię gleby wysuszoną ściętą trawą i kartonami.
Dzięki temu gleba wolniej wysycha, a dodatkowo jest zasilana przez rozkładające się ścinki trawy – mówi dumny działkowiec. Wraz z żoną prezentuje także grządki z różnymi gatunkami warzyw, a przede wszystkim wspaniale rosnące cukinie.
W lecie, kiedy zaczynają dojrzewać warzywa i owoce, właściwie nie musimy zaopatrywać się w nie w sklepach, bo wszystko mamy z działki, a to duża oszczędność. Dziwimy się, że Miasto najpierw wspiera działkowców dotacjami, choćby tymi na wykorzystanie wody deszczowej, z których skorzystaliśmy w ostatnich latach a teraz zamierza zniweczyć to wszystko. Od 40 lat działki dają ludziom wytchnienie, a dziś Miasto chce budować tu bloki… – dodaje Pan Henryk.
Prezentuje też sprytnie połączone ze sobą pod ziemią, estetyczne zbiorniki na deszczówkę (zamontowane dzięki dotacjom miejskim), które razem mogą zgromadzić ponad 1000 litrów wody do podlewania działki, a także kompostownik, który jest dobrze wykorzystywany i daje co roku gotowy do zasalania gleby kompost, czyli najzdrowszy dla roślin i środowiska nawóz organiczny.
Na działce Pani Jadwigi i Pana Henryka nie brakuje zarówno upraw warzywnych, jak i krzewów ozdobnych…
Na swoją działkę, przejętą po rodzicach zaprosiła nas też Pani Małgorzata wraz z mężem, Panem Piotrem. Postanowiliśmy, żeby działka nadal pozostała w rodzinie i właśnie skończyliśmy remont altany, którą mój tata postawił własnymi rękami. Mąż sam zrobił remont, wiele używanych mebli i sprzętów dostaliśmy od znajomych i udało się stworzyć zaciszny, rodzinny zakątek, gdzie z radością odpoczywamy – mówi działkowiczka młodszego pokolenia.
Od lat pięćdziesiątych XX wieku cały teren kompleksu ogrodów działkowych stworzył specyficzny mikroklimat w tym miejscu, uprawiane rośliny drzewa i gleba mają dobry wpływ na stan wód gruntowych, bo jesteśmy w sąsiedztwie jeziorka Czerniakowskiego. Przecież, jeśli Miasto to wszystko zniszczy i zabetonuje, nie tylko pozbawi ludzi możliwości kontaktu z przyrodą i uprawy własnych warzyw, czy owoców, ale skutki przyrodnicze dla tego obszaru i ludzi mogą być niekorzystne – dodaje Pan Piotr.
Na bramie ogrodu widać banery z protestem wobec planów Miasta i miejmy nadzieję, że umieszczone tam hasła zostaną wzięte pod uwagę przez planistów z Ratusza.
Działkowcy z Czerniakowa nie zamierzają się poddawać i aktywnie walczą o zachowanie ogrodów, piszą petycje, protestują, ale też zachęcają mieszkańców do udziału w otwartym pikniku ekologicznym, który organizują w najbliższą sobotę, co pokazuje, że ogrody mogą służyć nie tylko działkowcom, ale całej społeczności dzielnicy.
Tekst i zdjęcia:
Maciej Aleksandrowicz
Biuro OZ Mazowieckiego PZD