Ten artykuł powinien rozpoczynać się od słów „ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie co to będzie?” albo raczej parafrazy tych słów „zielono wszędzie, co to będzie co to będzie?” Bo tak naprawdę nikt nie wie, co dalej z ogrodami działkowymi dziać się będzie.
Opinia publiczna na ten temat przez Państwo nie jest informowana w ogóle, albo są to informacje szczątkowe i bardzo lakoniczne. Wydaje się, że Rząd Polski uznał, że im mniej się mówi tym lepiej dla rządu, bo może wszyscy w końcu zapomną i sprawa sama się rozwiąże.
Otóż nie, wszyscy nie zapomną, a sprawa sama się nie rozwiąże. I w tym miejscu właśnie wkraczamy na bardzo trudny grunt dla Rządu, ponieważ pojawia się wielka organizacja społeczna, która o ogrodach działkowych zapomnieć nie da, a poprzez to jest dla rządu niewygodna. I co w takiej sytuacji robi rząd? Otóż próbuje ze wszystkich sił, różnymi metodami doprowadzić do zdelegalizowania tej organizacji. Innymi słowy, organizacja jest niewygodna, więc trzeba się jej pozbyć, a najlepiej uczynić to w białych rękawiczkach, co się zresztą poniekąd udało. Jest przecież wyrok Trybunału Konstytucyjnego i teraz już można zacząć działać. Tylko chyba nikt z rządzących nie spodziewał się, aż takiego oporu ze strony Polskiego Związku Działkowców, bo tak się ta organizacja nazywa. Nikt pewnie też z rządzących nie przypuszczał, że ta organizacja ma tak wciąż tak duże poparcie ze strony indywidualnych działkowców i cieszy się tak dużym uznaniem wśród międzynarodowych organizacji działkowców. Jest to jednoznaczny dowód na to, że jednak PZD ma rację, że liczy się tylko duża prężnie działająca organizacja, z którą trzeba się liczyć, a tak problem zostałby rozwiązany, bo przecież z pojedynczymi działkowcami, w większości ludźmi starszymi liczyć się już nie trzeba, co zresztą pokazuje samo życie.
Szkoda tylko, że to wszystko dzieje się kosztem działkowców i ogrodów w Polsce. Prawdą jest, że gdyby nie PZD to ogrodów w Polsce pewnie by już nie było, bo zawsze wtedy, gdy ktoś podnosi rękę na ogrody w Polsce tam od razu pojawia się PZD. Walczy o tereny zamienne za zlikwidowane ogrody, o odszkodowania dla działkowców, o zachowanie ogrodów zwłaszcza w miastach, w tym w szczególnie atakowanej Warszawie.
Trzeba przy tym jasno powiedzieć, że budżet samorządu w Warszawie świeci pustakami, a tu przecież są ogrody, ogrody położone na tak cennych dla miasta działkach, aż żal nie skorzystać. Tu co prawda dla miasta pojawił się problem, czyli znowu PZD i trochę mniejszy problem działkowcy. Właściwie decyzja dla miasta Warszawy jest prosta: pozbyć się działkowców i sprzedać, bądź oddać jako tereny zamienne dla wywłaszczonych. A co z PZD? Należy poczekać, aż powstaną takie przepisy prawa, które pozwolą na przejęcie władztwa nad ogrodami pozbawiając tym samym tego PZD, bo przecież jak obłudnie twierdzą rządzący, nie chodzi im o działkowców. Tym samym nie będzie jedynej organizacji, która z tak dużym zaangażowaniem broni działkowców i dalszego istnienia ogrodów w Polsce, to nie będzie problemu. W tym miejscu trzeba się zastanowić, czy społeczeństwo też tego chce, skoro ponad 80 procent wypowiada się za pozostawieniem ogrodów. Przecież ogrody to nieliczne skrawki zieleni, które pozostały w miastach, to jest zieleń, o która nie musi troszczyć się miasto, bo robią to sami działkowcy. To są miejsca wypoczynku Warszawiaków i nie tylko, to są miejsca, gdzie nie mając środków finansowych można wypocząć. Komu tak naprawdę przeszkadza, że ogrody są w mieście, przecież to ogrody pełnia funkcję naturalnych ekranów dźwiękoszczelnych, dla mieszkańców miasta. Są wyspą zieleni w mieście, wyspą która nierzadko powstała na nieużytkach, która swój dzisiejszy kształt zawdzięcza wyłącznie pracy działkowców. Dlatego też bądźmy szczerzy, jeśli nie będzie dużej organizacji, organizacji mającej zaplecze prawne i poparcie międzynarodowe, ogrody działkowe znikną z powierzchni Polski. To trzeba jasno powiedzieć!
Spacerując po ośnieżonym ogrodzie, spotykam działkowca, który pyta co z tymi ogrodami, co z nami będzie? Odpowiadam nie wiem, bo naprawdę nie wiem co jeszcze szykuje Rząd, a chciałoby się móc powiedzieć proszę się nie martwić będzie dobrze. Szkoda, że w tej wojnie rządzący nie liczą się z tymi, których to najbardziej dotknie czyli działkowcami, bo przecież oficjalnie wojnę rząd PO prowadzi z PZD, bo przecież tak jest najprościej, wszak znalazł się chłopiec do bicia i to należy podkreślić, bo jest to przeszkoda, z którą PO chcąc przeprowadzić swój plan musi sobie poradzić. Była już manifestacja oburzonych, może czas na manifestacje działkowców, nas też niech zobaczą.
AK