„I znów redaktor Marcin Wójcik zaistniał jako znawca problemów polskich działkowców. Tym razem na łamach Dużego Formatu w dniu dzisiejszym pojawił się kolejny szkalujący Polski Związek działkowców artykuł „Ruch oporu na działkach”. I znów absolutny brak dziennikarskiej rzetelności, i znów pomówienia, rewelacje przekazywane przez osoby nie mające często „zielonego pojęcia” o rzeczywistym funkcjonowaniu ogrodów i zarządzającego nimi stowarzyszenia PZD” – pisze Prezes OZ PZD w Poznaniu Zdzisław Śliwa ws. artykułu w Gazecie Wyborczej w dodatku Duży Format pt. „Wojny ogrodowe. Ruch oporu na działkach”.
Poznań, 2016-11-21
Redaktor Naczelny Gazety Wyborczej
Pan Adam Michnik
Warszawa
Szanowny Panie Redaktorze,
I znów redaktor Marcin Wójcik zaistniał jako znawca problemów polskich działkowców. Tym razem na łamach Dużego Formatu w dniu dzisiejszym pojawił się kolejny szkalujący Polski Związek działkowców artykuł „Ruch oporu na działkach”. I znów absolutny brak dziennikarskiej rzetelności, i znów pomówienia, rewelacje przekazywane przez osoby nie mające często „zielonego pojęcia” o rzeczywistym funkcjonowaniu ogrodów i zarządzającego nimi stowarzyszenia PZD. Zadziwiające też jest to, że dziennikarz posługuje się informacjami zasłyszanymi w programie TVP Magazyn Reporterów Anity Gargas, które zostały skompromitowane w świetle przedstawianych przez Mazowiecki Okręg PZD faktów dotyczących likwidacji działek w ROD im. Bohaterów Westerplatte w Warszawie. Zamiast cytować brednie Pani Batorowskiej pan Wójcik mógł obejrzeć wyceny działek sporządzone przez rzeczoznawcę majątkowego i akceptowane przez inwestora (GDDKiA) oraz zdobyć się na rzetelną ocenę faktów.
Ale nie chcę pisać o sprawie „warszawskiej” i sprawach innych okręgów. Chcę natomiast skupić się na enuncjacjach dotyczących Okręgu Poznańskiego i zdyskredytować na tym przykładzie rzetelność dziennikarską p. Wójcika. Jest chyba nowym zwyczajem dziennikarskim stosowanym przez redaktora, że rzucając oskarżenia i cytując swoich informatorów nie próbuje się dotrzeć do przedstawicieli oskarżanych i zasięgnąć informacji z drugiej strony, choćby po to by zweryfikować prawdomówność swoich informatorów. A ta niestety wydaje się być wątpliwa. Świadczą o tym fakty dotyczące Poznania. Pierwszy z informatorów p. Wójcika to Dobiesław Wieliński, autor „wstrząsających” filmów pt. „10 tygodni, które wstrząsnęły Kwitnącą Doliną”. Postać to rzeczywiście znana w wąskim kręgu odbiorców, który rozmija się z prawdą dotyczącą jego ogrodu. Gdyby red. Wójcik rzetelnie podszedł do swojej pracy dowiedziałby się od działkowców tego ogrodu, że p. Wieliński już dawno utracił zaufanie wśród działkowców swojego ogrodu, którzy wielokrotnie odrzucali podczas walnych zebrań jego postulaty. Nie udało mu się też przekonać działkowców do wyłączenia ogrodu ze struktur PZD. Biedny pan Wieliński skarży się, że w zemście za rzekome wykrycie przez niego nieprawidłowości popełnionych przed ponad 10-laty przez byłego prezesa i skarbniczkę Okręg zemścił się na nim rozwiązując zarząd , którego był członkiem. Nic bardziej błędnego, odwołanie zarządu miało miejsce wskutek wykrycia nieprawidłowości przy prowadzeniu inwestycji w ogrodzie kierowanym wówczas przez Ireneusza J., a o nieprawidłowościach informowali działkowcy ogrodu i potwierdziła je kontrola Okręgowej Komisji Rewizyjnej. Oskarżając aktualnego prezesa ROD p. Drzazgę, że wysyłał wnioski o pozbawienie go działki zapomniał dodać, że nigdy to faktycznie nie nastąpiło i p. Wieliński może nadal uprawiać swoją działkę. Ubolewam, że nie czyni tego skutecznie i jego działka należy do bardziej zaniedbanych w ogrodzie… Zapomniał też p. Wieliński poinformować red. Wójcika, że pewnej nocy spłonęła altana prezesa Drzazgi podpalona przez „nieznanych sprawców”, zapomniał też poinformować, że popierany przez niego były prezes ogrodu Ireneusz J. właśnie przed tygodniem usłyszał prawomocny wyrok skazujący go na kare więzienia w zawieszeniu za pobicie 2 osób, sekretarz zarządu i przedstawiciela zarządu komisarycznego i że za swoje czyny musi też wpłacić zadośćuczynienie pokrzywdzonym osobom. Ale o tym na filmikach Dobiesława Wielińskiego ani w jego wypowiedzi oczywiście nie ma mowy…
Drugi „poznański” wątek dotyczy ogrodu im E. Orzeszkowej w Poznaniu. I znów informatorem jest bliżej nieznany działkowiec ogrodu, który podaje informacje nie mające wiele wspólnego z prawdą. Jest faktem, że w tym ogrodzie doszło do nadużyć finansowych za które osoby winne poniosą konsekwencje prawne, ale zapomniał ów informator podać, że zarząd został odwołany i że ogrodem zarządzał zarząd komisaryczny, który już zakończył swoje zadanie doprowadzając do powołania nowego zarządu, wybranego przez działkowców na walnym zebraniu. Redaktor Wójcik podaje też za swoim informatorem totalne bzdury dotyczące dysponowania kontem ogrodu. Informacja, że Okręg może wybierać z konta ogrodu pieniądze jest zwykłym absurdem i zwyczajną nieprawdą. Ale tej rewelacji też nie było komu wyjaśnić. Red. Wójcik „zapomniał” zauważyć, że pisze o ogrodzie dotkniętym wieloma nieprawidłowościami w zakresie samowoli budowlanych i zamieszkiwania na ogrodzie. Patronujący działkowcom skonfliktowanym z prawem Komitet Organizacyjny stowarzyszenia ogrodowego „Kajka”, który dąży do wyprowadzenia ogrodu ze struktur PZD będzie miał okazję to uczynić podczas zebrania działkowców. Okręgowy Zarząd PZD, który od wielu już lat borykał się z problemami stwarzanymi przez działkowców tego ogrodu uczynił wiele, by ogród był właściwie prowadzony. Temu służyło dwukrotne wprowadzanie do ogrodu zarządów komisarycznych, które porządkowały dokumentację i system zarządzania. Niestety te działania były szybko i skutecznie niweczone przez ludzi wybieranych do kolejnych zarządów przez działkowców tego ogrodu. Na ironię zakrawa fakt, że podczas wyborów władz w ogrodzie nie było chętnych do prowadzenia ogrodu, a z osób wybranych w systemie tzw. „łapanki” wkrótce część członków zarządu zaczęła wykorzystywać swoje stanowiska do osiągania korzyści. Nigdy te osoby nie były chronione przez Okręgowy Zarząd PZD i nie ukrywano żadnych faktów ciążących na osobach przekraczających swoje uprawnienia i łamiących prawo. Ale tego red. Wójcik nie chciał się dowiedzieć i nie próbował nawet konfrontować rewelacji głoszonych przez swoich informatorów u źródła, czyli np. w naszym Okręgowym Zarządzie PZD w Poznaniu.
Swoją drogą musi budzić nasz niepokój konsekwencja w ataku medialnym na PZD. Nie chce się dostrzegać ogromnej pracy wkładanej przez tysiące społecznych działaczy organizujących życie w ogrodach działkowych, prowadzących wiele akcji na rzecz niepełnosprawnych, osób potrzebujących pomocy, dzieci i młodzieży, angażujących się w organizacje wielu przedsięwzięć kulturalnych w ogrodach działkowych itp. przedsięwzięciom, o których można przeczytać na stronach internetowych naszego Okręgu i naszego Związku . Dostrzega się jedynie i nagłaśnia nieprawidłowości, czasem fikcyjne, czasem prawdziwe, które muszą mieć miejsce w tak dużej organizacji, podobnie jak w społeczeństwie w którym każdego dnia mają miejsce przestępstwa, kradzieże i rozboje. Także niestety Gazeta Wyborcza za przyczyną red. Wójcika wpisuje się w taki sposób kreowania wizerunku naszego Związku, dodajmy wizerunek całkowicie wypaczony i nieprawdziwy. Dostrzeganie problemów ogrodnictwa działkowego wyłącznie przez pryzmat oczekiwań osób, które zamieszkały na ogrodzie i oczekują na legalizację swojego zamieszkiwania oraz często na legalizację samowoli budowlanych prowadzi do przedstawiania czytelnikom, że ten kto przestrzega prawo jest zły, a ten który prawo łamie to dobry i na dodatek pokrzywdzony… Prowadzonej wobec PZD negatywnej kampanii służy tez przedstawiona w artykule informacja o zapowiedzianym spotkaniu „oburzonych” działkowców w Poznaniu. Tych oburzonych widywaliśmy już wcześniej podczas organizowanych pikiet w Poznaniu i w Łodzi. Na swoich plakatach protestowani przeciw wyrzucaniu z działek osób zamieszkujących w ogrodach. Na dowód rzekomych masowych eksmisji przytaczano pojedyncze przypadki wypowiadania umowy dzierżawy działkowej (które miały i nadal mają miejsce w szczególnie rażących przypadkach) działkowcom łamiącym prawo, ale którzy mają przecież zapisane w ustawie prawo do obrony przez zaskarżenie do sądu powszechnego decyzji zarządu ROD o wypowiedzeniu im tego prawa oraz, że to w ostateczności sąd rozstrzyga o skuteczności wypowiedzenia. Organizatorom poznańskiego spotkania zależy na rozgłosie swojej inicjatywy. W tym pomaga im redakcja Gazety Wyborczej podając nie tylko termin spotkania ale także adres kontaktowy jednego z organizatorów. Malując nieprawdziwy obraz Polskiego Związku Działkowców przez pryzmat pojedynczych zdarzeń oraz posługując się niesprawdzonymi informacjami oraz pomagając organizatorom w propagowaniu ich inicjatywy Gazeta Wyborcza stała się ich tubą i po raz kolejny wykazała, że obca jest jej idea ogrodnictwa działkowego funkcjonującego w naszym kraju i w większości krajów europejskich, dodam funkcjonującego na niemal identycznych zasadach.
Ubolewam nad tym, jako czytelnik pisma i jako osoba szanująca Pana Redaktora Naczelnego, że w zamieszczanych artykułach na łamach Gazety Wyborczej tak bardzo rozmija się piszący o problemie dziennikarz z prawdą i w ten sposób kreuje rzeczywistość, nie zadając sobie nawet trudu, by zapytać drugą stronę konfliktu o jej stanowisko i nie próbując wyjaśnić stawianych zarzutów.
dr inż. Zdzisław Śliwa
prezes OZ PZD w Poznaniu